- monthly subscription or
- one time payment
- cancelable any time
"Tell the chef, the beer is on me."
“ Miałem znajomych, którzy mieli kota, dajmy na to, Pumę. Twierdzili, że kochają Pumę nad życie, że jest najcudowniejszym kotem pod słońcem, coś najwspanialszego. Trudno może porównywać zobowiązanie wobec zwierzęcia do zobowiązania wobec człowieka, ale puenta jest taka, że w pewnym momencie Puma się pochorowała i wylądowała u mnie. Znajomi już jej nie chcieli. Brałem ją czasami pod gardło i mówiłem jej tak: "No i co się, kotku, liczy? Miłość się liczy? Guzik! Odpowiedzialność się liczy. No więc ja biorę za ciebie odpowiedzialność i obiecuję ci, że będę o ciebie dbał do twojej śmierci, a czy ja cię kocham, czy nie kocham, lubię, nie lubię, to jest już sprawa drugorzędna". ”— Bartłomiej Dobroczyński w rozmowie z Agnieszką Jucewicz
“ Uznaliśmy, że jesteśmy dla siebie, że warto, mimo że tak naprawdę nie pasujemy do siebie. Podobają nam się zupełnie różne rzeczy. W naszym małżeństwie największym sprzymierzeńcem były rozmowy. Czwarta rano, rozmawialiśmy już dwie godziny, ja miałem ochotę zabić żonę tłuczkiem, ona mnie siekierą, ale z jakichś powodów mówiliśmy: "Dobra, jeszcze godzinę". Rozmawialiśmy do upadłego. Człowiek jest jednak istotą negocjującą. Istotą, która opiera się na słowie. Wypowiedzenie czegoś jest bardzo ważne. Działa inaczej niż milczenie. Dlatego miłość się deklaruje. Mówi się: "kocham cię", "nie opuszczę cię aż do śmierci", "będę ci wierny", wszystkie te bzdury, ale na czymś musimy się jednak oprzeć, nie? To jednak dopiero wstęp. Bo potem przychodzi moment, kiedy ta deklarowana miłość mówi: "Sprawdzam". ”— Bartłomiej Dobroczyński w rozmowie z Agnieszką Jucewicz
“ Wydaje mi się, że bycie chcianą to najlepsze uczucie ze wszystkich. Uczucie, które spaja twoje życie, daje ci cel istnienia. ”
“ Bywało różnie, ale nigdy z żoną nie zakwestionowaliśmy natury naszego związku. Stwierdziliśmy, że chcemy być razem, jesteśmy razem i będziemy się o to bić do końca. Dlaczego? No, to jest pytanie. Mogę chyba odpowiedzieć tylko tak jak Neo w "Matrixie": "Bo tak chcieliśmy". Albo jak niemiecki mistyk Mistrz Eckhart, który sławił "leben ohne warum" i "lieben ohne warum", a więc miłość, a nawet życie bez uzasadnień, bez żadnych "po co" i "dlaczego". ”— Bartłomiej Dobroczyński w rozmowie z Agnieszką Jucewicz
“ Amerykański psycholog Dan Gilbert, który od lat prowadzi badania nad szczęściem, doszedł do wniosku, że my tak naprawdę nie bardzo wiemy, co jest dla nas dobre. Nie potrafimy tego zdiagnozować. I w związku z tym często decydujemy się na coś, co na dłuższą metę nas unieszczęśliwia, bo jesteśmy wielorako uwarunkowani - konstytucją biologiczną, przeszłością, tym, że ogromna część procesów psychicznych jest nieświadoma, że żyjemy w kulturze, która stawia nam określone wymagania, itd. I co z tym fantem zrobić? - Ja bym powiedział, że na szczęście, w przeciwieństwie do zwierząt, mamy jednak pewien margines, który pozwala nam zdecydować, jak chcemy żyć. Sęp nie zje sałaty, a wieloryb grochówki, bo natura mówi im dokładnie, jak mają się odżywiać, ale człowiek może jeść albo to, co mu najbardziej smakuje, albo może pójść do dietetyka, albo z powodów etycznych zostać weganinem itd. Chcę przez to powiedzieć, że miłość to nie jest tylko coś, co nam się przydarza, coś, czego doznajemy, co przynależy do sfery uczuć. Nie? - Ja bym nawet powiedział, że miłość w ogóle nie ma tak wiele wspólnego z uczuciami. Uczucia stanowią paliwo, są warunkiem koniecznym miłości, bo trudno sobie wyobrazić, że będzie pani kochała kogoś, kto panią odstręcza, czy kogoś, kto się pani nie podoba. Coś musi panią chwycić za serce, ale uczucia same w sobie nie wystarczą. Nie da się na nich zbudować czegoś trwałego. Mówi się, że faza zakochania, tego "porwania", dzięki któremu wszystko jakby samo się dzieje, trwa od dwóch do czterech lat. To wiadomo, ale potem to uniesienie ustępuje miejsca chyba innym uczuciom - bliskości, przywiązaniu, przyjaźni, lojalności? - Tylko żeby te inne uczucia "weszły" i dalej wiązały się z miłością, musi pani trochę popracować. ”— Bartłomiej Dobroczyński w rozmowie z Agnieszką Jucewicz
“— Aleksandra StećPotrafię przyznać się do błędu, przeprosić i wiele wybaczyć. Niezwykle cierpliwy ze mnie człowiek i myślę, że moje granice tolerancji dla ludzkich zachowań sięgają bardzo daleko. Taki już ze mnie typ. Ugodowy. Czasami jednak zdarzy się - chociaż niezwykle rzadko - że ktoś uprze się na tyle, że te granice przekroczy. (...) Wtedy już nikogo nie przepraszam, jedynie samą siebie, że wcześniej byłam tak grzeczna, nazbyt wyrozumiała w stosunku do innych i zbyt mało honorowa w stosunku do siebie.
”
"Tell the chef, the beer is on me."
"Basically the price of a night on the town!"
"I'd love to help kickstart continued development! And 0 EUR/month really does make fiscal sense too... maybe I'll even get a shirt?" (there will be limited edition shirts for two and other goodies for each supporter as soon as we sold the 200)